Słowem wstępu, cóż – sama o sobie
wiele powiedzieć nie mogę ponieważ tak jak wy jestem przeciętnym,
szarym i mało znaczącym pionkiem tej gry, którą każdy zna. Tak
właśnie tak to „Życie” . Jest nudne, szare, monotonne –
jednym słowem rutyna! Trzeba rano wstać, umyć się, ubrać, zjeść
i tu dopiero zaczyna się coś dziać. Ja idę do szkoły, rodzice do
pracy, a sąsiadka jedzie do szpitala bo jej jedyna córeczka dziś o
4:17 zaczęła rodzić. Po siedmiu ba czasem możemy zaszaleć i
wrócić po sześciu godzinach do domu by odrobić lekcje, pogadać
ze znajomymi na facebook'u, by znów się umyć, coś zjeść i do
spania. Czy na tym świecie to już tylko mnie dobija ta cholerna
rutyna? Rzygać mi się już chce jak patrze na te wszystkie
zakochane pary, na te naiwne dziewczyny, które uganiają się za
chłopakami i udają tak zwane „puste laleczki” przecież oni i
tak nie zwracają na nich uwagi. No może jedynie pod względami
erotycznymi. Mdli mnie gdy idę do spożywczego po zakupy i ta pożal
się boże ekspedientka z wymuszonym uśmiechem, która na palec
nawija starą wyżutą gumę. Dzieci? Dzieci jeszcze rozumiem, gdyż
każdy z nas powinien mieć czas na małe szaleństwo w piaskownicy,
ale na litość boską! To że rodzice kupili nowe zabawki do piasku
czy lalki to nie oznacza, że trzeba zwoływać całe podwórko i
drzeć się od rana do nocy!
Ja natomiast wracając ze szkoły,
pakuję nową torbę i idę do kolejnej szkoły, tylko tym razem na
dodatkowe. Wiecie korki i te sprawy. Co prawda ze szkołą nie mam
problemów bo co roku przynoszę świadectwo z czerwonym paskiem, ale
jest jeden przedmiot, który umiem, potrafię i rozumiem tylko, że
gdyby przyjrzeć się moim poczynaniom na tym przedmiocie można się
kompletnie zdziwić. Angielski. Jedno słowo, jeden przedmiot, a tyle
problemów. Gdyby ktoś patrzący zboku zobaczył bądź usłyszał
mój angielski to akcentu by nie odróżnił, mój angielski jest
perfekcyjny i mam się czym chwalić. Lecz zawsze i wszędzie będzie
się pojawiać chociażby jedno ale i u mnie nie ma wyjątku. Umiem
czytać perfekcyjnie po angielski, moja komunikacja z ludźmi jest
również bardzo dobra ale nie umiem pisać. Tak, nie umiem pisać po
angielsku! Jest to dla mnie nie do opanowania, bo w polskim alfabecie
tak jak się wymawia daną literkę to i tak samo składamy wyraz, a
potem zdanie i tak całą wypowiedź. Natomiast w angielskim
większość z was wie pewnie, że nie jest już tak łatwo. Bo
literkę w alfabecie czytamy inaczej, a wyrazy zupełnie nie
przypominają tych samych literek!
Dobra już wam nie mieszam w głowie,
bo moje 5 minut zaraz się kończy więc tak krótko ode mnie.
Nazywam się Aleksandra Chruszczewska lub jak kto woli Ola. Moja mama
często mówi do mnie Alek, a tata Antek, a to dla tego, że podobna
miałam być chłopcem. Zabawne co nie? Nie dla mnie w ogóle.
Nazwisko co prawda mam trochę trudne,
ale co ja poradzę. Mam 17 lat i uczęszczam to liceum, jetem już w
klasie maturalnej przysłowiowych „ rasowych kujonów”, a
bynajmniej nasz wychowawca na dzień dobry nas uświadomił. Ci
rasowi kujonie to również tak zwane biol-chemy, jak kto woli. Nie
mam siostry ani brata i szczerze mówiąc to trochę smutno mi z tego
powodu, bo nawet nie mam do kogo zagadać, ale mam za to mnóstwo
znajomych i moje dwa ukochane debile. To one są dla mnie tymi
„siostrami” Oliwia i Ada, gdyby nie one to pewnie byłabym tak
samo zapatrzonym w siebie, zadufanym bufonem tak jak większość
ludzi z mojego otoczenia. Dzieci znajomych rodziców chodzą do
prywatnych szkół, mają wszystko co zechcą. Sama również tak
mogła bym mieć bo przecież rodzice to dyrektorzy dwóch
najbardziej znanych firm w Polsce , ale ja tak nie potrafię. Nie
umiem tak, ja po prostu muszę mieć tą świadomość, że coś
zrobiłam i dla tego chciałam iść do publicznej szkoły, bo tam
nauczyciele uczą. Pamiętam jak Dawid kiedyś opowiadał mi jak to
jest w tych prywatnych. Nauczyciel przychodzi 15 minut po dzwonku
piję kawkę czasem coś jeszcze przekąsi i swoją twarz wtapia w
ekran laptopa, a uczniowie- samowolka. Uwielbiam muzykę, rano wstaje
włączam radio, idę na autobus muzyka w słuchawkach, szkoła
nucenie pod nosem różnorakich tekstów, wracam do domu, znów
muzyka w słuchawkach. Można by powiedzieć, że muzyka jest drugą
częścią mnie. Większość osób słuchających muzyki ma swój
ulubiony zespół, ulubionego artystę. Ja też mam. One Direction. I
na tym zakończmy.
Prolog fajny. Przedstawia postać z którą będziemy mieli do czynienia przez cały czas trwania opowiadania..;3 Rozumiem, że wygrał Niall? Cieszę się niezmiernie, bo go uwielbiam i czcze..;)
OdpowiedzUsuńCzekam na rozdział pierwszy i już nie mogę się doczekać jak przedstawisz chłopaków z 1D.