sobota, 12 października 2013

Prolog


Słowem wstępu, cóż – sama o sobie wiele powiedzieć nie mogę ponieważ tak jak wy jestem przeciętnym, szarym i mało znaczącym pionkiem tej gry, którą każdy zna. Tak właśnie tak to „Życie” . Jest nudne, szare, monotonne – jednym słowem rutyna! Trzeba rano wstać, umyć się, ubrać, zjeść i tu dopiero zaczyna się coś dziać. Ja idę do szkoły, rodzice do pracy, a sąsiadka jedzie do szpitala bo jej jedyna córeczka dziś o 4:17 zaczęła rodzić. Po siedmiu ba czasem możemy zaszaleć i wrócić po sześciu godzinach do domu by odrobić lekcje, pogadać ze znajomymi na facebook'u, by znów się umyć, coś zjeść i do spania. Czy na tym świecie to już tylko mnie dobija ta cholerna rutyna? Rzygać mi się już chce jak patrze na te wszystkie zakochane pary, na te naiwne dziewczyny, które uganiają się za chłopakami i udają tak zwane „puste laleczki” przecież oni i tak nie zwracają na nich uwagi. No może jedynie pod względami erotycznymi. Mdli mnie gdy idę do spożywczego po zakupy i ta pożal się boże ekspedientka z wymuszonym uśmiechem, która na palec nawija starą wyżutą gumę. Dzieci? Dzieci jeszcze rozumiem, gdyż każdy z nas powinien mieć czas na małe szaleństwo w piaskownicy, ale na litość boską! To że rodzice kupili nowe zabawki do piasku czy lalki to nie oznacza, że trzeba zwoływać całe podwórko i drzeć się od rana do nocy!

Ja natomiast wracając ze szkoły, pakuję nową torbę i idę do kolejnej szkoły, tylko tym razem na dodatkowe. Wiecie korki i te sprawy. Co prawda ze szkołą nie mam problemów bo co roku przynoszę świadectwo z czerwonym paskiem, ale jest jeden przedmiot, który umiem, potrafię i rozumiem tylko, że gdyby przyjrzeć się moim poczynaniom na tym przedmiocie można się kompletnie zdziwić. Angielski. Jedno słowo, jeden przedmiot, a tyle problemów. Gdyby ktoś patrzący zboku zobaczył bądź usłyszał mój angielski to akcentu by nie odróżnił, mój angielski jest perfekcyjny i mam się czym chwalić. Lecz zawsze i wszędzie będzie się pojawiać chociażby jedno ale i u mnie nie ma wyjątku. Umiem czytać perfekcyjnie po angielski, moja komunikacja z ludźmi jest również bardzo dobra ale nie umiem pisać. Tak, nie umiem pisać po angielsku! Jest to dla mnie nie do opanowania, bo w polskim alfabecie tak jak się wymawia daną literkę to i tak samo składamy wyraz, a potem zdanie i tak całą wypowiedź. Natomiast w angielskim większość z was wie pewnie, że nie jest już tak łatwo. Bo literkę w alfabecie czytamy inaczej, a wyrazy zupełnie nie przypominają tych samych literek!

Dobra już wam nie mieszam w głowie, bo moje 5 minut zaraz się kończy więc tak krótko ode mnie. Nazywam się Aleksandra Chruszczewska lub jak kto woli Ola. Moja mama często mówi do mnie Alek, a tata Antek, a to dla tego, że podobna miałam być chłopcem. Zabawne co nie? Nie dla mnie w ogóle.
Nazwisko co prawda mam trochę trudne, ale co ja poradzę. Mam 17 lat i uczęszczam to liceum, jetem już w klasie maturalnej przysłowiowych „ rasowych kujonów”, a bynajmniej nasz wychowawca na dzień dobry nas uświadomił. Ci rasowi kujonie to również tak zwane biol-chemy, jak kto woli. Nie mam siostry ani brata i szczerze mówiąc to trochę smutno mi z tego powodu, bo nawet nie mam do kogo zagadać, ale mam za to mnóstwo znajomych i moje dwa ukochane debile. To one są dla mnie tymi „siostrami” Oliwia i Ada, gdyby nie one to pewnie byłabym tak samo zapatrzonym w siebie, zadufanym bufonem tak jak większość ludzi z mojego otoczenia. Dzieci znajomych rodziców chodzą do prywatnych szkół, mają wszystko co zechcą. Sama również tak mogła bym mieć bo przecież rodzice to dyrektorzy dwóch najbardziej znanych firm w Polsce , ale ja tak nie potrafię. Nie umiem tak, ja po prostu muszę mieć tą świadomość, że coś zrobiłam i dla tego chciałam iść do publicznej szkoły, bo tam nauczyciele uczą. Pamiętam jak Dawid kiedyś opowiadał mi jak to jest w tych prywatnych. Nauczyciel przychodzi 15 minut po dzwonku piję kawkę czasem coś jeszcze przekąsi i swoją twarz wtapia w ekran laptopa, a uczniowie- samowolka. Uwielbiam muzykę, rano wstaje włączam radio, idę na autobus muzyka w słuchawkach, szkoła nucenie pod nosem różnorakich tekstów, wracam do domu, znów muzyka w słuchawkach. Można by powiedzieć, że muzyka jest drugą częścią mnie. Większość osób słuchających muzyki ma swój ulubiony zespół, ulubionego artystę. Ja też mam. One Direction. I na tym zakończmy.



1 komentarz:

  1. Prolog fajny. Przedstawia postać z którą będziemy mieli do czynienia przez cały czas trwania opowiadania..;3 Rozumiem, że wygrał Niall? Cieszę się niezmiernie, bo go uwielbiam i czcze..;)
    Czekam na rozdział pierwszy i już nie mogę się doczekać jak przedstawisz chłopaków z 1D.

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K